We Frankfurcie znalazł się pociąg, który jechał przez Wawę do Kijowa. Był to prawdziwie "ruski" pociąg. Pan konduktor był bardzo miły, przyjmował gotówkę w każdej walucie i w zamian nie dawał biletów. Przed Warszawą przyszedł sprawdzić, czy nie zaspałam. Nic dziwnego, że dojechałam szczęśliwie ;)