Chwila w Marrakeszu

Zmęczeni ciężkimi plecakami postanowiliśmy jechać nad ocean. W Marrakeszu wypadało jeszcze zajrzeć do ogrodów, pałacu sułtańskiego i ze dwóch muzeów.

Jednak w pamięci bardziej utkwiła mi podróż autobusem do Al-Dżadidy. Miał on odjechać wedle rozkładu o 14. Ale to nie takie proste. Kiedy prawie wszyscy pasażerowie już siedzą na miejscach i czekają na odjazd, czas na pokaz przedsiębiorczości lokalsów. Najpierw pojawiają się sprzedawcy wszystkiego i obchodząc autobus w tę i z powrotem, proponują owoce, słodycze, chusteczki i inne niezbędniki. Potem czas na żebraków. Żebrzący bez ręki, nogi i inni ułomni pojawiają się, eksponując swoje niedoskonałości, i żebrzą. Kiedy już wszyscy sprzedawcy i żebrzący uznają, że zrobili wszystko, co można było zrobić w tym autobusie, kierowca decyduje się na odjazd. Czyli z jakimś dwugodzinnym opóźnieniem. Po drodze będzie się jednak zatrzymywał na sugestie lokalnych mężczyzn. Ci będą wysiadać na chwilę, załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne obok autobusu, i wracać. Kierowca wyrozumiałym człowiekiem jest ;)

Zdjęcia (3)

Komentarze (0)